Po dłuższym czasie musiałam napisać , czytałam Wasze komentarze ,jak martwicie się o mnie itd. Napiszę krótko : Żyje z nefrostomią ( dopadło mnie wodonercze, w mojej chorobie to mogło się zdarzyć. ) Zaczęło się wszystko od problemu z oddawaniem moczu, ból przypominał poród. Nie będę wspominała ile razy w tym czasie byłam w szpitalu, lekarze i panie pielęgniarki znają mnie już dobrze 😯😊. Po tygodniu trafiłam do szpitala w złym stanie, niestety musiałam po raz kolejny trafić na chirurgię 😢😢, byłam zrozpaczona informacją że lewa nerka odmawia współpracy. Teraz żyje z nefrostomia , noszę woreczki podłączone do obu nerek, nie jest to przyjemne ,wygodne ,trzeba dużo pić 2,5 l płynów, stosować diete , dbać o higienę w miejscu zabiegów , zmieniać opatrunki. Moje nogi są wielkie ,ciężkie bolące, chodze w wełnianych skarpetach ,w nogach jest woda. Te białe woreczki nosze rano a na wieczór są 2 litrowe. Ogromnym kłopotem jest brak dużych butów ( szerokich) ...
Jeśli czytaliście mój poprzedni post wiecie jak się czułam ,ile nocy nie przespanych i łez wylanych ... . W nocy z środy na czwartek bardzo źle się czułam , prosiłam mame by zrobiła ciepły termofor zasnełam około 5 rano. W czwartek 5.04 miałam tomografie, samo ułożenie się na płasko było dużym bólem, na szczęście pani z tk pomogła mi ułożyć się w sposób wygodny, po badaniu poszłam na SOR to była piąta wizyta od marca, powiedziałam że źle się czuje boli mnie pęcherz bardzo. Po chwili zabrał mnie ratownik medyczny, już na SOR znają mnie i wiedzą z czym przyszłam. Dostałam kroplówkę z lekiem p.bólowym , po 30 min przyszła do mnie pani doktor ...usiadła obok mnie i powiedziała że mam uporządkować swoje ostatnie sprawy , w moich oczach pojawiły się łzy ...lekarka powiedziała że mam nacieki na pęcherzu i zajętą całą wątrobe , możecie wyobrazić sobie mój płacz krzyk 😢... W pierwszej chwili pomyślałam co ja powiem Pawłowi? Że to moje ostatnie chwile ? Nikt nie jest przygotowan...
Chciałabym pisać tylko o dobrych rzeczach ,ale nie zawsze tak musi być. Przed opisaniem co się dzieje , bardzo dziękuję każdemu z Was za chęć pomocy , za dobre słowo za modlitwe. Przez cały miesiąc marzec byłam w szpitalu cztery razy 😢, zwijanie się z bólu, płacz jak i w nocy i dzień leżenie w łóżku przez zapalenie układu moczowego. Stres na SOR , myślenie czy pielęgniarki pójdą na łatwizne czy będą używały portu? Na widok igły już płacze trauma pozostała po chemii. W środe byłam w szpitalu i lekarka zapisała takie leki, po których ból nie ustępował ,z płaczu zwijałam się w kłębek i chciałam eutanazji dla siebie. Ból znikał na półtora godziny i dalej płacz, ból układu lędzwiowego 😬😢😢😢...tego wole nie wspominać. W piątek tata widział że już jestem coraz słabsza i zmęczona psychicznie i fizycznie ,pojechał ze mną do szpitala. Nigdy nie czekam w kolejce to jeden plus, w piątek na SOR doszło do drętwienia rąk nóg , zrobiło mi się słabo gdy miałam przejść na łó...
Komentarze
Prześlij komentarz