Port naczyniowy

We wtorek założono Mi port naczyniowy.
 Miałam zgłosić się do szpitala o godzinie 8-mej , waga wzrost kilka pytań i przejażdżka na
oddział chirurgii onkokogii...

Pani pielęgniarka założyła ,,motylka ,, :) i pytała mnie czy mam jakieś uczulenia ?
   ,, brak pieniędzy,, haha pani uśmiechnęła się szeroko :) .
Plan wyjazdu na sale operacyjną o 10-tej. Uhm ...oczywiście to tylko marzenie ,byłam mega głodna zła :( wyjazd na sale operacyjną o 13:20  :-!

Bałam się bardzo pielęgniarka za kryła mnie jak ,,gołąbka ,, zielonymi prześcieradłami.
   Dostałam znieczulenie miejscowe i tu zaczął się dramat ...:( znieczulenie było za słabe czułam uczucie rozrywania, zakładania rurki i wciskania do kieszonki portu.  Płakałam aż maseczka tlenu była zaparowana :(  całość trwała 1 i 5 min.
Następnie wyjazd na RTG czy port jest dobrze umiejscowiony i czy nie ma odmy opłucnej .
   Ledwo stałam przy aparacie rtg :/ .

Zrobiłam zdjecie by ludzie którzy mówili mi ,, to nic nie boli ,, nie wciskali mi kitu ,pogadany na kolejnej chemii w czwartek !!!!!

Chemia w środę przebiegła dobrze, weszłam z uśmiechem do pokoju przyjmowania chemi , zasnełam po chemii :)  Emilka musiała pójść ze mną po wypis i na rozmowe u chirurga, bo nie
kontaktowałam :) Alicja zabrała nas na rosół moje wybawienie po wlewie.
  Była przy mnie dzień wcześniej :)



Komentarze

  1. bądź silna , ja cały czas sie modle za ciebie i synka pamiętaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi to samo gadali, przed endoskopią nosa. Od tamtej pory nigdy nie pytam się : czy to boli...?

    OdpowiedzUsuń
  3. Mojemu bratu jak zakładali port to też znieczulenie nie działało do końca i go bolało, nawet jak przy badaniu nowotworu i wycinaniu jednego z guzków na szyi był krojony i większość czuł, bardzo Ci współczuję tego co przeszłaś, wiem że już minęło sporo czasu ale mimo to jest to przykre, mam nadzieję że jest już lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajrzałam do Ciebie przez przypadek. W czwartek miał założony port. Było tyle komplikacji, że szkoda słów. Czułam to samo co Ty. Mój zabieg trwał dwie godziny, lękała mi żyła za żyłą. Wynaczynila się kroplówka, ręka spuchła ogromnie bo pół kroplówki weszło w tkanki. Chyba z sześć prób złożenia wenflonu miałam. Anestezjolog już chciał wbij się w szyję.w trakcie zabiegu nie przez godzinę nie udało się znaleźć żyły pod obojczykiem. Podjęto próby w szyi. Tam się udało. Czułam każdy ruch lekarza. To był koszmar. Minęły 3 dni a ja czuję się znaczy lepiej.
    To moja druga walka z rakiem. Po siedmiu latach wrócił.
    Trzymam za Ciebie kciuki i wierzę, że będzie dobrze ♥️

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nefrostomia

Ja i ...Seni